niedziela, 30 lipca 2017

Musicae Sacrae Disciplina - cz. 1

Niech Będzie Pochwalony Jezus Chrystus +++

Podstawowym celem istnienia bloga jest zgłębianie dokumentów Kościoła Katolickiego, które odnoszą się do muzyki, toteż jako pierwszy zapoczątkowany zostanie cykl poświęcony bliższemu poznaniu tychże dokumentów. Odbywać się to będzie na zasadzie przyswajania mniejszych fragmentów danego tekstu tak, aby w miarę możliwości przeczytać go jak najwięcej razy i jak najpilniej go przyswoić. Zależy mi również ogromnie na wspólnej refleksji na wzór praktyk dzielenia się Słowem Bożym, które to praktyki funkcjonują w wielu wspólnotach przy kościele toteż ogromnie zachęcam do dyskusji pod wpisem zarówno na facebook'u, jak również na witrynie naszego bloga (zalecam wpisy w obydwu miejscach, gdyż sami Państwo widzicie, że czasy w których przyszło nam żyć są takie jakie są i dziś możemy się wspólnie tutaj spotkać i podyskutować, zaś jutro z powodów wyłącznie administratorom facebook'a wiadomym tej przestrzeni internetu może już nie być, a byłoby wielką stratą gdyby Państwa przemyślenia przepadły).

Nie widzę zatem innej możliwości jak przejść do meritum i pochylić się nad encykliką Papieża Piusa XII, która została ogłoszona w Uroczystość Bożego Narodzenia Roku Pańskiego 1955.

[Początek fragmentu]

PIUS XII
ENCYKLIKA
MUSICAE SACRAE DISCIPLINA

Do czcigodnych braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów oraz innych Ordynariuszy O MUZYCE SAKRALNEJ

Czcigodni Bracia, Pozdrowienie Wam i Błogosławieństwo (1*)

CEL I MOTYWY ENCYKLIKI

MUZYCZNA SZTUKA KOŚCIELNA zawsze Nam bardzo leżała na sercu, toteż wydało nam się rzeczą na czasie sprawę tę z kolei omówić w osobnej encyklice, a razem z nią szerzej wyjaśnić i inne sprawy, które się wyłoniły w ostatnich lat dziesiątkach, aby wzniosła ta i szlachetna sztuka(2*) z każdym dniem przyczyniała się do coraz wznioślejszego oddawania czci Bogu oraz tym skuteczniejszego wzrostu życia duchownego wiernych. (3*)

Pragniemy jednocześnie odpowiedzieć życzeniom tak tym, któreście Wy, Czcigodni Bracia, uważali za potrzebne Nam przedstawić, jak tym, które wyrazili na kongresach muzycznych wybitni i znakomici znawcy sztuki sakralnej, - jak wreszcie i tym, które wynikły z doświadczeń życia duszpasterskiego(4*), z uwzględnieniem tego wszystkiego, co w miarę postępu osiągnięte zostało w dziedzinie naukowych studiów(5*) nad tą sztuką.


Spodziewamy się stąd, że to, co św. Pius X postanowił w swym MOTU PROPRIO o MUZYCE SAKRALNEJ, które słusznie nazwał KODEKSEM PRAWA O MUZYCE (Motu Proprio: Tra le sollecitudini dell`ufficio pastorale, Acta Pii X, vol. I, pag. 77), otrzyma nowe potwierdzenie i polecenie oraz lepsze w świetle nowszych zasad uzasadnienie(6*), tak, aby przez przystosowanie do warunków dzisiejszych oraz pewne jej wzbogacenie szlachetna sztuka muzyki sakralnej coraz lepiej odpowiadała swemu wzniosłemu zadaniu(7*).


[KONIEC FRAGMENTU]

Źródło tekstu; 
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xii/encykliki/musicae_sacrae_25121955.html
Dla tych, którzy swobodnie operują językami obcymi polecam również wydania obcojęzyczne znajdujące się na stronie Watykanu, (ze szczególnym naciskiem na język włoski), prosimy o Waszą wiedzę i wyłapanie ewentualnych rozbieżności w tłumaczeniach;
https://w2.vatican.va/content/pius-xii/it/encyclicals/documents/hf_p-xii_enc_25121955_musicae-sacrae.html

[REFLEKSJA]

Początkowo zamierzałem przedstawić we wpisie otwierającym tę konkretną encyklikę zarówno fragment powyższy (wstęp) wraz z pierwszym rozdziałem tego dokumentu, aczkolwiek bogactwo treści znajdujących się już w samym wstępie skutecznie odwiodło mnie od takiego zamiaru i tenże wyłącznie fragment postanowiłem podać Państwu do lektury, aby jeszcze lepiej przyjrzeć się temu co on w sobie skrywa. Momenty, które przykuły moją uwagę zaopatrzyłem w podkreślenie dolne i dodałem przypis. A zatem, po kolei:

(1*) Myślę, że już sam adres encykliki wraz z pozdrowieniem sporo uzmysławia, gdyż można wywnioskować iż sprawa Muzyki w Kościele leży w odpowiedzialności i kompetencjach przede wszystkim kapłanów, którzy wedle rzeczonego pozdrowienia winni stanowić podstawową grupę osób, która wykazuje się zarówno olbrzymią troskliwością o sprawy Sztuki Muzycznej , a także inspirują wiernych do poważnego traktowania tej (już dzisiaj) integralnej części Mszy Świętej Uroczystej. Zauważam pewną tendencję, iż kapłani są w tych poczynaniach bardzo ,,swobodnie osadzeni'', toteż można ich podzielić na trzy podstawowe grupy; po pierwsze, takich którym sprawa muzyki w kościele leży na sercu i wykazują o nią należytą troskę pogłębiając swoją wiedzę i umiejętności z zakresu wykonywanych podczas liturgii śpiewów, po drugie, takich którzy gotowi są wyjść naprzeciw oczekiwaniom świeckich (często źle ukierunkowanych w tych sprawach) i pozwolić na taką muzykę, która w świątyni za grosz nie przystoi, zaś na co dzień żyją w zgodzie (ci księża) z cudowną w swej prostocie pieśnią liturgiczną z przysłowiowego ,,Siedleckiego'' i wreszcie, po trzecie ,tacy którzy z jakichś powodów działają wbrew temu co mówią dokumenty (nawet niekiedy ich nie uznając!) i tradycja Kościoła  śpiewającego, zachęcając przy tym do szerzenia pospolitości na gruncie muzyki sakralnej zasłaniając się przy tym tzw. ,,względami duszpasterskimi'' lub ,,antyfoną'' o treści ,,Pan Bóg się nie obrazi bo to Jemu na Chwałę!'' czy też ,,pięknem Kościoła jako sumie wszelkich stylistyk wraz z indywidualizmem duchowości konkretnej grupy lub jednostki.'' 
Nie chciałbym, aby ten podpunkt był odebrany jako krytyka kapłanów , gdyż wszyscy doskonale znamy tę rzeczywistość zaś cel jest zgoła inny, otóż; początek wstępu encykliki Piusa XII zachęca mnie, aby PRZESTAĆ WĄTPIĆ w księży i nie pozwolić im uwierzyć w to, że nie mają nic do powiedzenia w sprawach muzyki co często nam organistom (nie mówię, iż bezpodstawnie) przychodzi bardzo łatwo, jako że jesteśmy ludźmi (chcę w to wierzyć) wykształconymi.

Należy ich zachęcać do ciągłego zagłębiania się w przebogaty skarbiec tradycji i Magisterium KK,
a także otaczać ich modlitwą i możliwie szeroką pomocą, a wręcz wydrukować im tę encyklikę i dać do ręki. W ten sposób, w naszych duszpasterzach ożywimy nieco zagłuszone poczucie troski i odpowiedzialności za sprawy muzyki sakralnej, a także (daj Boże) zachęcimy ich tym do refleksji i głębszego spojrzenia na istotę sprawy. (Łatwiej przychodzi starszemu bratu pilnować młodszą siostrę kiedy rodzice mówią mu, że spoczywa na nim wielka odpowiedzialność i wierzą, iż jej podoła, a w razie czego pomogą mu, niźli w sytuacji, kiedy ci sami rodziciele pretensjonalnie zamykają swego syna z najmłodszą córką i bez słowa, lub co gorsza z góry krytykując zostawiają go samopas umożliwiając mu tym samym nabranie rzeczywistego urazu, uprzedzenia i niechęci nie tylko do istoty opieki, ale również do samej siostry.)

(2*), (3*) W kolejnym punkcie odkrywamy, jakie cechy powinna posiadać muzyka sakralna, a także jaki jest jej cel, mianowicie: winna być ona wzniosła i szlachetna , a przede wszystkim być sztuką (sic!).

Proponuję zrobić ankietę wśród przypadkowych osób i zadać proste pytanie: Z czym Pani/Panu kojarzy się sztuka? Mimo iż żyjemy od jakiegoś czasu w pewnej awangardzie to całkiem możliwe, 
iż odpowiedzi będą dość mocno ,,sklasycyzowane'' , toteż ciśnie się inne pytanie: dlaczego zapomnieliśmy o tym w kościele? Czemu traktujemy Boga gorzej niż człowieka? (Bo kto widział, aby na uroczysty bankiet zatrudniać kapelę rockową zamiast np. kwartet smyczkowy wraz ze stosownym repertuarem, bynajmniej kojarzącym się z popkulturą?) Nie chciałbym iść po najprostszej linii oporu i uderzać w scholki, gitarę czy inne ,,ubogacenia'', albowiem sam zadaję sobie pytanie czy moja posługa jest wzniosła i szlachetna i przede wszystkim czy jestem artystą? Bowiem to artysta uprawia sztukę. Czy spoglądam wyłącznie na sprawy finansowe zaś niedzielny cykl Mszy traktuję jako ,,blok'' w pracy? Czy moja gra służy Bogu i sprawia mi rzeczywistą radość, która staje się czynnikiem współgrającym z uświęcaniem wiernych ? Niestety, nie zawsze moje odpowiedzi byłyby twierdzące... ale przechodząc do pytania o cel muzyki sakralnej odnajduję bardzo konkretną odpowiedź w dalszej lekturze Musicae Sacrae Disciplina. Muzyka winna wzniośle oddawać cześć Bogu, a także prowadzić do wzrostu życia duchownego wiernych. I znów pytanie o definicję; co to jest wzniosłość ?? 
Tam nie ma żadnych takich jak; poczucie że jest mi dobrze, radość, uwielbienie, etc. Jest wzniosłość.
Byłoby błędem wykluczyć podane wcześniej określenia, gdyż uważam je za fundamentalne dla sprawy modlitwy przez muzykę, albowiem zostaliśmy stworzeni jako ludzie, którzy wyrażają rozumnie powyższe stany, aczkolwiek odnajdują one odpowiednie ukierunkowanie wyłącznie we wzniosłości i szlachetności, gdyż bez niej bardzo trudno odnaleźć zdrową miarę a przede wszystkim wykształcić w sobie odpowiedni zmysł estetyczny, który wraz z psychoakustyką, namiastką synestezji, poczuciem Sacrum i Bożą łaską jest w stanie podnieść umysł ludzki do rzeczy niebieskich (Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi [Kol 3, 1-2]). - Wzniosłość, wzniosłość, wzniosłość.

(4*) W tym podpunkcie dowiadujemy się, kto tak naprawdę stanowi autorytet osobowy w decydowaniu o sprawach muzyki sakralnej i z niego de facto wynika punkt kolejny....

(5*)... albowiem właśnie w tym punkcie podana jest cecha, którą winni charakteryzować się ludzie odpowiedzialni za sprawę muzyki w kościele: (...) co w miarę postępu osiągnięte zostało w dziedzinie naukowych studiów nad tą sztuką.

Nie wiem czy istnieje taki przymiotnik jak ,,naukowość'' , aczkolwiek właśnie on stanowi podstawową cechę tych, którzy pragną podjąć się posługi jako osoba odpowiedzialna za muzykę w świątyni Bożej. Muzyce trzeba się (w Bożym i zdrowym tego słowa znaczeniu) poświęcić. 
Należy przeznaczyć jej odpowiednią ilość czasu, taką która pozwoli nam na realizację naszej służby według podanych wcześniej ideałów i kryteriów (zapamiętajmy to raz na zawsze; WZNIOSŁOŚĆ).

(6*) W tym punkcie wypada jedynie zauważyć, iż ważną i podstawową rolą encykliki MSD jest odświeżenie treści podjętych przez św. Piusa X w Motu Proprio Tra le sollecitudini wydanym 22 listopada Roku Pańskiego 1903, a więc 52 lata przed dokumentem autorstwa jego nie bezpośredniego następcy i imiennika. (Nad rzeczonym Motu Proprio pochylimy się jak Stwórca dopomoże w następnej kolejności.)

(7*) Muzyka ma zadanie, nie powinna być ona jak owca nie mająca pasterza [Mk 6, 34b], 
lub człowiek siedzący bezczynnie bo jej nikt nie najął [Mt 20, 7b]. 
Tylko jakie to zadanie ?? Odsyłam do przedostatniego słowa wstępu encykliki, które zalecam z całych sił wpoić sobie oraz tym, którzy wykazują gotowość podjęcia posługi muzycznej w Kościele, a także wszystkim innym, których ta sprawa dotyczy, albowiem jest to zadanie tak ważne, jak ważna jest sprawa uświęcenia człowieka, gdyż muzyka jest jednym ze środków do tego powołanych i to jest jej podstawowe zadanie, zaraz po uwielbieniu Boga.


Tyle mojej refleksji, za wszelkie błędy jakiejkolwiek kategorii przepraszam i proszę mnie poprawiać tam gdzie jest to potrzebne.

Na dzień dzisiejszy zapraszam do wysłuchania Intoitus przeznaczonego na XVII Ndz. zwykłą,
(a może ktoś wykonywał :) ? )
https://www.youtube.com/watch?v=f6XKSs-aQug

Zapraszam do dzielenia się!

Szczęść Boże,

JKMK
+++




2 komentarze:

  1. Najbardziej spodobało mi się określenie, zeby dać księżom wydrukowane dokumenty do reki. Może to byłby sposób, żeby nabrali więcej wiedzy... bo jak rozumiem nie wynoszą jej z seminarium? Inną kwestią jest to, że choćby wykuli na pamięć te wszystkie dokumenty to i tak pozostaje sprawa subiektywnych odczuc i osobistego ustosunkowania się do zalecen, co jak widac nie zawsze jest z nimi zgodne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sprawa jest o wiele bardziej dramatyczna, gdyż nie jestem w stanie uwierzyć, iż alumni nie przechodzą niezbędnych kursów poświęconych muzyce sakralnej od strony teoretycznej i praktycznej, myślę że problem pojawił się wtedy, kiedy ludzie (nie tylko księża) zapragnęli wyjść naprzeciw oczekiwaniom ludzkim, nie zaś Boskim. Oczywiście, ktoś mógłby napisać; ,,a skąd wiemy co się Bogu podoba, a co nie?'', odpowiedź mogłaby się zawrzeć w dwóch cytatach z Biblii: ,,Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.” (Mat.18:18)
    Ten fragment pokazuje, iż Pan Bóg nie narzuca człowiekowi wszystkiego (a mógłby), tylko chce aby człowiek się rozwijał, to zaś odsyła nas do magisterium KK, które nie wzięło się z niczego, ono wynikło pod natchnieniem Ducha Świętego z samej natury człowieka, a człowiek ma zakodowane, że jak Pan Bóg to i ,,wzniosłość''.
    Drugi cytat, to fragmenty Księgi Powtórzonego Prawa (lub Wyjścia, nie pamiętam, przepraszam), gdzie Stwórca dyktuje w najdrobniejszych szczegółach jak widziałby swoją przyszłą świątynię. Te Słowo z kolei pokazuje, iż Panu Bogu nie zależy na byle czym, On pragnie aby człowiek się dla Niego postarał i dał mu coś najlepszego (vide: Kain i Abel), stąd nie rozumiem, dlaczego ludzie poświęceni Stwórcy, pragną obdarzyć Go, tak ogromną pospolitością.

    OdpowiedzUsuń